poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Chapter second.

      Siedziała na sofie, a przed sobą miała laptopa. Na ekranie widniała twarz brata, który jak zawsze prawił swój monolog, a Marietta jak zawsze jednym uchem wpuszcza, drugim wypuszcza. W końcu jednak ją tknęło i musiała coś powiedzieć.
     - Dałbyś sobie już spokój. Ja jakoś nie ingeruje w jakim klubie grasz. - rzekła znudzonym i strasznie zirytowanym głosem. Była po treningu, zmęczona oraz śpiąca. Marzyła tylko o gorącej kąpieli i cieplutkim łóżeczku.
     - Etka, proszę Cię, przecież Ty się tu marnujesz! - usłyszała z urządzenia błagalny ton brata. Przetarła zmęczoną twarz nawet nie spojrzała w jego kierunku.
     - Jakie marnuje? Dynamo ma bardzo wiele sukcesów na swoim koncie, dobrze płacą, pracuję mi się z trenerem genialnie. - przeniosła wzrok na ekran i uśmiechnęła się ironicznie - W zeszłym sezonie zdobyliśmy wicemistrzostwo Rosji, ja zostałam najlepszą przyjmująca. A co mi daje taki Chemik? Hmm? Przy takim Dynamo, nic. - prychnęła lekceważąco, czym doprowadzała Michała do furii.
     - Czemu mydlisz sobie oczy? - zapytał uparcie na nią patrząc. Może i miał rację, może i mydli sobie oczy, ale co z tego? Co z tego, jak ona nie chce wracać. Nie odpowiedziała na jego pytanie. - Chemik daje Ci tyle samo i jedną rzecz więcej. Będziesz u siebie w swoim kraju. - powiedział i czekał na odpowiedź siostry. - Bo nie mów mi, że chcesz siedzieć w tej Moskwie do osranej śmierci. - dodał podniesionym tonem, a Winiarska wzruszyła tylko ramionami. Nie myślała o tym, jest jej jak na razie dobrze i tego się trzymała.
     - Nie wiem może przeniosę się do Stambułu? - zamyśliła się na chwilkę. Michał zrobił się cały czerwony na twarzy ze złości.
     - Nawet mnie nie denerwuj, Etka! - wydarł się do komputera.
     - Powiedziałam już. - rzekła spokojnie, w przeciwieństwie do jej brata - Zostaję, tutaj jest mi dobrze. - zaczęła robić palcem kółka na krawędzi kubka. Uwielbia, go denerwować, a dobrze wie, że takie zachowanie doprowadza każdego do szwedzkiej pasji.
     - Wracasz do Polski! - krzyk wydobył się z laptopa, a na pulpicie widniała już od kilku minut czerwona twarz jej brata - Marietta, nawet nie próbuj! - w ciągu sekundy w całym pomieszczeniu zrobiło się cicho. Zamaszyście zamknęła laptopa i udała się do łazienki. Napuściła do wanny ciepłej wody, po czym rozebrała się i już miała wchodzić do parującej wody, ale usłyszała pukanie. Była niemal pewna, że to Bartosz. Uśmiechnęła się pod nosem, wczorajsza noc. Czuła się dziwnie, bo jednak to jest jej przyjaciel.
      Owinęła się miękkim niebieskim ręcznikiem i poszła do drzwi.
     - Tak możesz mnie witać. - szatyn musnął dziewczynę w polik i bez zaproszenia przeszedł dalej do mieszkania. Rozłożył się wygodnie na kanapie, zarzucając nogi na stoliczek.
     - Co chcesz, bo miałam się iść kąpać. - powiedziała głośno, zamykając drzwi, aby przyjaciel ją usłyszał. Gdy nie uzyskała odpowiedzi również poszła do salonu. - Ile razy mam Ci powtarzać. Weź te korzenie stąd. - burknęła zirytowana. Poprawiła ręcznik na piersiach i stanęła na przeciwko niego. Bartosz posłał jej przepraszający uśmiech, po czym zdjął nogi ze stolika.
     - Michał...
     - Idę się kąpać. - powiedziała szybko, gdyż wiedziała o co chodzi. Zostawiła przyjaciela samego i udała się ponownie do łazienki.
     - Jesteś uparta! - dotarł do niej jeszcze krzyk przyjaciela. Przewróciła oczyma, po czym zamknęłam się w pomieszczeniu. Zrzuciła z siebie ręcznik i wskoczyła do wody. Cały plan o relaksacyjnej kąpieli poszedł sobie na spacer, gdyż wiedziała, że z tego nic nie będzie jeśli w salonie siedzi Bartosz. Pomoczyła się chwilę w letniej wodzie, a następnie chwyciła gąbkę starannie się myjąc. Opłukała się wodą i ubrała w dresowe spodnie oraz luźną bluzkę. Mokre włosy osuszyła tylko ręcznikiem, uznała, że i tak nigdzie nie idzie, wiec same mogą wyschnąć.
     - Nie masz żadnych kolegów? - zapytała, gdy rozsiadła się na kanapie obok przyjaciela. W ręku trzymała paczkę paluszków solonych i co chwila chrupała jednego.
     - Mam. - odparł krótko, wsadzając swoją wielką łapę do paczki prawie ją rozrywając. Nie spojrzał na nią wcale tylko oglądał jakiś ruski film w telewizji.
     - To jak masz to czemu wiecznie przesiadujesz u mnie? - jęknęłam zrezygnowana. Odsunęła się od przyjmującego na drugi koniec kanapy, prostując nogi w kolanach, tak, że stopy były na udach siatkarza.
     - Ej daj paluszka! - pisnął, gdy zorientował się gdzie znajduje się paczka przysmaków. Marietta oddaliła jeszcze bardziej paluszki od Bartosza i wytknęła mu język. - Lubię spędzać czas z moją najlepsza pod słońcem przyjaciółką. - powiedział słodkim głosem, uśmiechając się przy tym szeroko - Teraz dostanę paluszka?
     - Łap.
     - Jednego? - zrobił smutną minę. Brunetka zaśmiała się w głos, podała przyjacielowi całą paczkę paluszków i wstała z sofy. - Kocham Cię, wiesz?
     - Tak, tak. Kochasz mnie, gdy tylko coś chcesz. - wywróciła oczyma ze śmiechem i przeszła do kuchni. Nalała do dzbanka soku pomarańczowego, po czym chwyciła jeszcze dwie szklanki wracając na kanapę do salonu. Postawiła to na mały stoliczku i usiadła spokojnie na fotelu obok przyjaciela.
     - Bartek... - zaczęła i czekała, kiedy siatkarz na nią spojrzy. Po krótkiej chwili Kurek zwrócił wzrok na brązowooką i kiwnął głową, aby mówiła. - Bo wiesz, za niedługo koniec sezonu. - przerwała.
     - Chcesz wiedzieć czy zostaję? - obrócił się całym ciałem w jej stronę i patrzył na nią spokojnym wzrokiem. Nie odezwała się, tylko pokiwała głową, która opuściła w dół. - Dostałem szanse, aby przedłużyć kontrakt, ale dostałem też propozycję z Włoch. - urwał, patrząc na reakcję przyjaciółki.
     - Rozumiem. - uśmiechnęła się cwaniacko - I co robisz?
     - Rozmawiałem z Boskiem i chyba idę do Lube. - podniósł kąciki ust do góry. Nie chciał jej tu zostawiać samej. Specjalnie dla niej przyjechał tutaj do Moskwy, przecież już wcześniej mógł grać we Włoszech, ale zrezygnował dla niej, może wierzył w to, że przekona ją do powrotu do Polski.
     - Fajnie. - odparła krótko - Ja zostaję chyba tutaj. - rozłożyła ręce na boki.
     - Jakie chyba? - zmarszczył brwi - Etka...
     - Dostałam propozycję od Stambułu,Trentino i Polic. - przerwała Bartkowi i wzruszyła ramionami - Mam też możliwość przedłużenia kontraktu. Nie wiem co zrobię, zależy na jakim podium staniemy. Jeśli złoto zostaję na kolejny sezon.
     - A jak srebro lub brąz? - zapytał z ciekawością.
     - Na podium na bank stanę. - powiedziała twardo - Wtedy nawet nie ma co myśleć o przedłużaniu.
     - Wrócisz? - zapytał z nadzieją, a Winiarska szybko pokręciła głową - Michał wie?
     - Wie. - westchnęła cicho - Dzisiaj z nim gadałam. - dodała. Oprała się wygodnie o oparcie fotela, podciągając nogi pod klatkę piersiową. - I jak myślisz dostaniesz powołanie? - zapytała, aby zmienić temat.
     - Ja bym nie dostał? Błagam Cię. - spojrzał na przyjaciółkę z politowaniem, po czym rozsiadł się wygodnie - Ja powinienem się spytać o to Ciebie.
     - Dobrze wiesz, że nawet jeśli dostanę to...
     - To i tak się nie zgodzisz, wiem. - dokończył za nią - Ale miałem cichą nadzieję, że jednak...
     - Przestań. - przerwała mu - Starczy mi to co mam. - uśmiechnęła się lekko. Pamięta te czasy, kiedy z orzełkiem na piersi reprezentowała kraj na młodzieżowych turniejach. Nie były to złe wspomnienia, tylko te, do których wraca się z przyjemnością i z uśmiechem na twarzy. Czy brakowało jej tego? Brakowało, ale dziewczyna uważała, ze jest inaczej, co oznaczało to, ze tylko siebie sama okłamuje.
     - Może, ale i tak będę miał nadzieję, że przejrzysz na oczy. - Kurek uśmiechnął się w stronę brązowookiej.
     - Prędzej Krowa tyłkiem zacznie gadać. - wymamrotała pod nosem, po czym wstała z fotela - Rób co chcesz, ja idę się zdrzemnąć. - machnęła ręką i odeszła do pokoju.
      Gdy tylko jej głowa dotknęła poduszki momentalnie zasnęła, była cholernie zmęczona po treningu. Trener wymagał od niej najwięcej, bo przecież jego zdaniem kapitan powinien być ponad wszystkie. Tak, Marietta była kapitanem rosyjskiego klubu. Na początku nie chciała się zgodzić, kompletnie nie chciała brać na barki takiego ciężaru. Nie chciała wypełniać papierów, protokołów. Te wszystkie wywiady, porażki brane na siebie. To nie jej świat, ale co miała zrobić jak trener nawet nie chciał słyszeć odmowy. Musiała wziąć tą krechę pod swój trzynasty numer. Pierwszy i może już ostatni sezon jest kapitanem, bo kto wie jak poradzi sobie tym razem Dynamo. Miała jednak nadzieję, że staną na najwyższym stopniu podium i będą świętować od dawna nie widziane złoto.

~*~

      Padnięty rzucił się na łóżko, ściągając stopami buty. Nie miał na nic siły, nawet myśleć. O dziwno, był zmęczony ale z uśmiechem na twarzy. Wszystko układało się bardzo dobrze, oczywiście chodzi o karierę. Jastrzębski radził sobie bardzo dobrze, a walki w play-off zapowiadały się jeszcze lepiej. Mieli zmierzyć się z Effectorem, co był jak najbardziej w ich zasięgu. Przez ostatni okres nie miał czasu myśleć o przeszłości. Dał się porwać w wir treningów, meczy, wypadów z drużyną do klubu, aby tylko przestać o niej myśleć. Nie chciał mieć czasu na jakiekolwiek rozważania co by było, gdyby.. Chciał zapomnieć, więc czemu nic w tym kierunku nie robi? Czemu przesiaduje z tą kartką wieczorami zadając sobie retoryczne pytania?
      Zwlókł się z kanapy i udał do łazienki. Zrzucił wszystkie ciuchy, po czym wskoczył pod zimną wodę. Ona zawsze pomaga mu nie myśleć. Bardziej wtedy koncentrował się na niej, na zimnej wodzie, która z każdym dotykiem jego ciała wbijała lodowatą igiełkę. Nie interesowało go, że ciało drży z zimna, nic nie czuł, bo czuć już przestał dawno. Wraz z odejściem jej ukochanej, która zabrała ze sobą jego serce, dlatego teraz Michał Kubiak jest taki jaki jest. Bez serca. Zimny i nieczuły.
      Wytarł twarz w miękki materiał ręcznika. Podszedł do umywalki i oparł się dłońmi o jej brzeg, spojrzał w lustro na swoje odbicie.
     - Co się z Tobą porobiło Kubiak? - zadał pytanie do swojego klona w zwierciadle. Zawsze je zadawał, ale nigdy nikt nie odpowiedział. Pokiwał głowa na boki, oszalał. Oszalał już kilka lat temu.
      Ubrał się do końca i udał się do kuchni, gdzie tam zjadł coś, żeby tylko zapchać żołądek. Zmęczenie brało górę. Padł na łóżko jak długi i nie trzeba było długo czekać, aby usłyszeć ciche chrapanie.

      Pisk butów, kiedy z lekkim ślizgiem spotykały się z płytą boiska, huk piłek, które z niezłą prędkością uderzały o ziemię. To było całe ich życie. Hala to ich drugi dom, a drużyna ich druga rodziną. Kochali to wszystko, robili to co lubią to się liczyło. Kochali zmęczeni wracać do swoich domów, gdzie czekała tam ukochana z dzieciakami, bądź bez nich. Niektórzy nawet wracali do pustych mieszkań. Kochali cały ten siatkarski świat. Hektolitry wylanego poty, kilkadziesiąt siniaków na kolanach, wybite palce, poskręcane kostki w zamian to otrzymują gorycz porażki lub słodki smak zwycięstwa. Oba z tych wyjść są dobre. Pomagają wykształtować do końca charakter.
     - To co Misiu? - koło niego na parkiecie klapnął Zbigniew i rozkraczając się zaczął rozciągać się po treningu - Idziesz ze mną dzisiaj do klubu?
     - A mam inne wyjście? - podniósł swój wzrok na przyjaciela, ale ten tylko pokiwał głową na boki - No też właśnie. - westchnął. Nigdy nie miał wyjścia, ale w sumie dzisiaj miał ochotę pobawić się z kumplem. Nawet jakby miało się źle skończyć.
     - To wbije po Ciebie około dziewiętnastej. - odparł i wstał z parkietu. Jak zawsze to on wychodził ostatni z hali. Wsiadł do swojego auta i z piskiem opon ruszył do mieszkania. Pustego mieszkania.

~*~

      Znowu to zrobiła. Olała go, swojego brata. Jest zły? Nie, on jest wściekły. ich relacje powoli się rozpadają, tak jak drzewo gubi liście na jesień. Z nimi jest podobnie. Liść po liściu ich relacja maleje. Tak po prostu, a on próbuje to ratować, ale co z tego. Co z tego, jak ona nie pozwala do siebie dotrzeć? 
      W środku się w nim gotowało. Miał ochotę coś rozwalić. Zadawał sobie jedno pytanie, czemu musi wszystko utrudniać? Nie była by sobą, gdyby odpuściła. Za to ją nienawidził, choć jest jego siostrą.
     - Michał uspokój się, proszę Cię. - usłyszał kojący głos żony, a zaraz potem poczuł jak przytula się do niego. Objął ją delikatnie, wypuszczając powietrze. Sunął wzrokiem po salonie. Na kanapie siedziało starsze małżeństwo Winiarskich, a na fotelu jego najlepszy przyjaciel. 
     - Przepraszam, już jest dobrze. - uśmiechnął się słabo w stronę rodziców. Nie lubił okazywać złości w ich towarzystwie. 
     - Nie możesz być na nią zły. - odezwał się Jerzy w obronie córki. Zawsze jej bronił, przecież Marietta była córusią tatusia. Nie Asia, a Marietta. Michał zacisnął dłonie w pięści, aż mu knykcie zbielały. nienawidził kiedy jej bronił, każdy dobrze wie, że popełnia błąd. - Zachowuje się dokładnie jak Ty. Jesteście strasznie do siebie podobni. - dodał. 
     - Nie oznacza to, że może się tak...
     - Jest dorosła...
     - A zachowuje się jak dziecko! - krzyknął wściekły - Dobrze wiecie jaka ona jest! - dodał po chwili. Był zły na nią, że po raz kolejny go olała. Już nie miał na nią siły, jego siostra, która kiedyś dałaby się o niego pociąć, jest tak daleko i wcale nie chodzi o kilometry.
     - Uspokój się. - usłyszał głos ukochanej.
     - Idę się przewietrzyć! - krzyknął z korytarza. Trzask drzwiami i zimne powietrze oznaczało, że Młody Winiarski wyszedł i nie wiadomo kiedy wróci.

Black. - Nawet nie wiecie, jak ciężko mi się pisze wiedząc, że najlepszym przyjacielem Marietty jest Kurek. Naprawdę, nie wiecie co ja czuje. 

Dead. - Co?! Tobie jest ciężko? Mi jest ciężko wiedząc, że głównym bohaterem jest Kubiak! Że ja poszłam na taki kompromis! Następny blog będzie taki, że głównym będzie Kurek i wtedy pogadamy...

Kochane!
Zapraszamy Was na kolejną część.
Pomału będziemy wprowadzać Was w świat Michała Kubiaka, małymi kroczkami.
Obiecujemy będzie go więcej. Obiecujemy też, że rozdziały będą dłuższe, ale to wszystko w swoim czasie.
Daje znać, jak wyszło!!
Dead&Black.

3 komentarze:

  1. Chodzicie na kompromisy, i to jest świetne <3 Kocham to opowiadanie, naprawdę kocham i czekam na kolejny
    Pozdrawiam i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow!!!
    Genialny rozdział, naprawdę świetny :) Standardowo czekam na kolejny :* Weny życzę,
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział :D
    Czekam na kolejny!
    Buziak :*

    OdpowiedzUsuń